Zacznę od bubla bo jest tylko jeden.
Jest to cień do oczu w kremie z Oriflame. A dokładnie jest to Sugar Rush Eye Shadow, w odcieniu cooki dough.
Cień ma prześliczny brązowo złoty kolor, dobrze się nakłada jest idealny do dziennych makijaży. Ma perłową poświatę, a na powiece tworzy lekko pudrową konsystencję.
I tyle plusów teraz minusy. Cień widać było na oku przez pierwszą godzinę, później wyblakł. W kolejnych godzinach zbiera się w załamaniach powieki i roluje się.
Nawet na bazie nie wytrzymuje dłużej niż 2-3 godziny.
A teraz już perełki.
Pierwsza z nich to tusz do rzęs z firmy Basic, ich szafy można znaleźć w sieci drogerii Schlecker. Jest to tusz Volume & Swing w kolorze czarnym.
Zapłaciłam za niego coś około 12 zł już nie pamiętam, było to jakiś czas temu. Ładnie pogrubia rzęsy, podkręca, nadaje im kruczo czarny kolor. Nie rozmazuje się i nie kruszy. Nie zauważyłam też żeby odbijał się na dolnej powiece, co często się u mnie zdarza. Szczoteczkę ma tak jakby w kształcie elipsy, która bardzo dobrze rozczesuje rzęsy.
Jak na razie mój numer jeden za nie wielkie pieniądze.
Kolejna perełka w mojej kosmetyczce to pomadka do ust z firmy Oriflame, która była załączona do bodajże czerwcowego numeru Glamour. Cena 7,99 zł w katalogu chyba 16,90 zł, a więc gdyby nie to że nie było u mnie innych odcieni kupiłabym na pewno jeszcze jedną.
Najbardziej urzekło mnie w niej opakowanie. Ładne różowe, lekko błyszczące nie takie tandetne jak przy innych pomadkach z czarnym napisem LOVE, po prostu eleganckie
Jest to pomadka składająca się z trzech warstw, jedną z tych warstw jest nawilżający balsam. Na środku znajduje się serducho, które w trakcie użytkowania i ścierania się kolejnych warstw pomadki nadal pozostaje sercem.
Kolor LOVE CLOVER, jest przecudny. Różowy na ustach delikatny z połyskiem.
Nawilża co w moim przypadku jest bardzo ważne gdyż większość pomadek posieka mi usta, dlatego nakładam pod nie balsam do ust, przy tej mogę z tego kroku zrezygnować.
Szkoda tylko że nasze Polskie czasopisma tak rzadko dbają o swoje czytelniczki i tak rzadko dostajemy możliwość przetestowania dobrych jakościowo produktów. Przeważnie w gazetach znajdują się jakieś buble lub nie ma dodatku wcale. Bo o kremie po przetestowaniu jednej małej próbki przynajmniej ja nie mogę nic powiedzieć, gdyż jest to dla mnie za mało.
Podjęłam współpracę o której pisałam kiedyś tam. Także spodziewajcie się w najbliższym czasie nie ilustrowanych artykułów będą o włosach, perfumach czy pielęgnacji ciała ale nie wiem w jakiej kolejności. Jedno wiem będę się pojawiać w odstępie 14 dni. A jak mi się spodoba to może będzie ich więcej niż tylko trzy :)....
Pozdrawiam :)
oo fajne te perełki :)
OdpowiedzUsuńtusz dobry i tani :)
a ten cień to rzeczywiście bubel..
ładna pomadka:)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię cieni z Oriflame.
OdpowiedzUsuńCiekawy ten tusz:)
OdpowiedzUsuńJedyne cienie w kremie, które uwielbiam to color Tatto od MNY ;) niebawem notka o nich na blogu ;) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń