Recenzja, która miała pojawić się już bardzo dawno temu, a nie pojawiła się nie wiedzieć dlaczego. Produktów już dawno nie ma i za niedługo przeczytacie o nich ponownie w denku. Póki co nadrabiam straty :)
Ciągle szukam czegoś, po czym przestanie mnie wysypywać i co zagości u mnie na dłużej niż do wykończenia jednego pakowania.
Na początek coś co zużyłam już bardzo dawno temu, pod koniec września, czyli mini wersje kosmetyków do pielęgnacji twarzy z linii Bio- essence, które dostałam ze stronki zapachazji.pl.
W zestaw wchodziło:
Aqua foamy cleanser - krem oczyszczający do mycia twarzy.
Aqua moisturizing gel - żel nawilżający
Aqua droplet sleepeng beauty mask - maseczka na noc
Aqua refreshing toner - tonik odświeżający.
Tak krem. Ma postać pewnie pamiętacie jak nasi dziadkowie używali najzwyklejszych w świecie kremów do golenia, taką właśnie postać ma ten krem do mycia, perłową, dobrze pieniącą się.
A co ważne bardzo dobrze oczyszczającą. Po użyciu tego preparatu, cera była czysta do tego stopnia, że aż tak dziwnie skrzypiała pod palcami. Po spłukaniu piany z twarzy na wierzchu wody w umywalce zostawał taki dziwny osad. Jak gdzieś doczytałam to dowód na to jak mocno oczyszczający był to produkt.
O wydajności może świadczyć fakt, iż tubeczka 30 g wystarczyła mi na ponad dwa tygodnie wieczornego stosowania. Nie podrażniał oczu, co wiele razy wypróbowałam nie wykonując demakijażu, zmywałam nim bezpośrednio oczy i całą twarz z czym też sobie radził.
Malutkie 10 ml opakowanie mnie w prost zauroczyło. Wygląda no słodko dosłownie. A sam produkt to płyn bez zapachu i koloru. Dopełniający oczyszczanie po kremie. Oczyszcza twarzy z pozostałości makijażu, odświeża i dodatkowo nawilża. Równie wydajny jak poprzednik. Maleństwo to wystarczyło mi na ok dwa tygodnie przy używaniu rano i czasami wieczorem. Przyspieszał gojenie się ran po wypryskach.
Bardzo dobry nawilżacz i baza pod makijaż, Ekspresowo się wchłaniał. Zostawiał uczucie dobrze nawilżonej skóry.
Pachniał świeżo, jak dla mnie trochę ogórkowo. Forma żelu która po kontakcie z ciepłem palcy troszkę się roztapiała. Jak nie lubię żeli do twarzy za uczucie lepkości jakie pozostawiają na twarzy po aplikacji, tak ten przypadł mi do gustu, gdyż wchłania się całkowicie.
i wisienka na torcie, czyli...
Z taką formą kosmetyku nie spotkałam się nigdy. Niby z pozoru zwykła żelowa forma maseczki, która na właśnie. Na twarzy zamienia się w wodę, a raczej tworząc na niej bąbelki wody, które bardzo szybko się wchłaniają i jedyny ślad jaki po sobie pozostawiają to mega nawilżona rano skóra, którą aż żal smarować jakimikolwiek innymi specyfikami :).
Oj. produkty te bardzo przypadły mi do gustu. Nie powodowały uczulenia, wysypu pryszczy czy innych niespodzianek i nie pożądanych gości na twarzy.
Niestety cena kosmetyków waha się między 79 zł a 150 zł :( nie mówię nie, bo kosmetyki warte są swojej ceny.
Może kiedyś w przyszłości pozwolę sobie na odrobinę luksusu ( może wyjdę za jakiegoś milionera :)).
Pozdrawiam K ... :).