sobota, 29 września 2012

152. Buble lata 2012

Dawno obiecane buble lata.
W kolejce czekają zapachy i kolorówka najczęściej używana w lato. Nie mam pojęcia kiedy to wszystko ogarnę. Kolejne próbki już do mnie wędrują ale o tym innym razem, jak tylko je dostanę fotki od razu się pojawią  :).


1. Relaksująco - oczyszczający peeling do ciała Tajski kwiat lotosu. Po za zapachem, nie ma dla mnie żadnych plusów. Jest to po prostu żel myjący z niewielką ilością drobinek, które w żaden sposób nie usuwają martwego naskórka. Obszerniejsza recenzja TU.
2. Nawilżający samoopalacz o tropikalnym zapachu do skóry twarzy i ciała o jasnej karnacji - od tego produktu oczekiwałam chyba najwięcej. Jako, że nie mogę nadużywać słońca samoopalacz jest u mnie na półce kosmetykiem podstawowym. Do jego zakupu skusiło mnie słówko tropikalny w nazwie i nawilżający. Jednak to totalna klapa i bubel. Dawałam mu szansę kilka razy ale nie mam do niego już siły. Zapach owszem świetny tropikalny, kokosowy i nie sztuczny. Jednak po nałożeniu go na ciało wraz z zapachem kokosa unosi się zapach alkoholu, ale to się da jakoś przeżyć. Po około 2 godzinach pojawia się opalenizna. I tu największy problem. jak by się nim nie smarować to i tak pieronek narobi smug, plam i zacieków. Nawet po peelingu i wymieszaniu z balsamem nawilżającym dla lepszej aplikacji. Jedyne plusy to rzeczywiście zapach, perłowa konsystencja i szybkie wchłanianie. 
3. Kremowe mleczko do oczyszczania twarzy ze śródziemnomorską oliwą z oliwek i kwiatem pomarańczy Planet Spa - do mleczka dołączona była a'la tetrowa ściereczka do mycia twarzy. Samo mleczko ma kremową konsystencję, cudnie pachnie jak na linię Planet Spa przystało. I w zasadzie na tym kończą się plusy i zalety tego produktu. Wcale a wcale nie chyta ono makijażu. Używałam go na różne sposoby. Nakładałam na suchą i na zwilżoną twarz, wmasowywałam po czym zmywała załączoną do produktu ściereczka. Jednym słowem zmywanie twarzy przy pomocy tego produktu jest koszmarem. Krem rozmazuje mam cały makijaż po twarzy ( choć zawsze tusz usuwam płynem do demakijażu, to i tak jego resztki rozmażą się), ściereczka robi się brudna i po ptokach resztę musimy zmyć żelem do mycia twarzy bo kremik pozostałości nam nie ruszy. Szkoda kasy na ten produkt. Jest praktycznie koniec września. Ja ten produkt kupiłam chyba w lipcu i mam go ponad połowę. Zużyję go chyba do oczyszczania twarzy takiej w dni bez makijażu, do tego nada się na pewno.

Buble zdarzają się w każdej firmie, w Avonie mam na razie jak dla mnie jest nie wiele. Ale moja przygoda z nim się jeszcze nie kończy a wręcz przeciwnie. I na pewno pojawią się zarówno buble jak i prawdziwe perełki. Jedno co mogę powiedzieć prawdziwą Avonową perełkę jedną z wielu tej firmy właśnie testuję, ale o tym za jakiś czas.

8 komentarzy:

  1. Oj tak - Avon ma dobre jak i złe produkty. Linię Planet SPA lubię a kosmetyków opisanych przez Ciebie wyżej nie używałam. Może i dobrze... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zauważyłam, że seria Planet Spa ma skrajnie różne produkty - albo totalne buble albo prawdziwe cudeńka. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego własnie nie sięgam z reguły ani po Avona, ani po Oriflame...

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pieronek";D Jeste ciekawa, jaką perełkę testujesz;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to właśnie jest, każda firma ma swoje buble i hity, i w sumie każdemu też co innego pasuje :) Ja z Planet Spa mam tylko maseczkę i jestem z niej bardzo zadowolona, więc udało mi się trafić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się ostatni zawiodłam na firmie avon i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja lubię Avon, bo mnie nie uczula, a mam z tym problemy często. Mają dużo bubli (np płyn do demakijażu taki dwufazowy, który dosłownie wypala oczy), ale mają też wiele naprawdę świetnych kosmetyków, linię Planet Spa uwielbiam:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Odwiedziłaś mnie zostaw komentarz :).... DZIĘKUJĘ

Powered By Blogger

Polskie blogi kosmetyczne

Polskie blogi kosmetyczne
Polskie Blogi Kosmetyczne

Beautyblogs

Beautyblogs
Zbiór blogów