niedziela, 24 lutego 2013

204. IDEALNY POCAŁUNEK

Wiem że fanki Avonu bardzo zachwalają pomadki tej firmy. Przyznaję się bez bicia, że na mój dwu letni już prawie staż w Avonie miałam do tej pory tylko pomadki z Color Trend i błyszczyki. Pomadek jakoś nie lubiłam. Nie dlatego że są złe ale ogólnie wolałam błyszczyki na dodatek bezbarwne.

Postanowiłam więc zamówić kilka próbek na początek i już wiem, że muszę mieć pełnowymiarowe opakowania pomadek Idealny pocałunek. Tak więc szykuje się kolejny wydatek :).
Pomadki zdobyły moje serce swą bardzo kremową formułą, licznymi kolorami z których każda wybierze coś dla siebie.W ofercie znajdują się aż 24 odcienie od bardzo delikatnych do intensywnych i całkowicie pokrywających usta. Mnie do gustu przypadły te pierwsze, czyli bardziej delikatne kolorki.
Pomadka ta nawilża usta i co u mnie jest rzadkością obywa się bez konieczności używania balsamy do ust pod kosmetyk. Nie podkreśla suchych skórek. U mnie na ustach trzyma się około 2 godziny. To i tak dobrze, gdyż bardzo często się oblizuję :)). Dla bardziej wymagających poprawki w ciągu dnia konieczne. Mają całkiem przyjemny zapach.

Kolorki są po prostu urocze. Zresztą zobaczcie same.



1. Natural Glow
2. Naughty and Nude
3. Kiss me Pink
4. Peach Pech
5. Pink Prance
6. Red Embrance ( akurat z tych sześciu to szczególnie nie mój odcień).

Nie mogłam uchwycić kolorków na ustach.
Pozdrawiam :).

wtorek, 19 lutego 2013

203. Uno J 301

Bardzo wymowny tytuł i nie wiele znaczący :). Już tłumaczę.
Uno J301 to nazwa cienia, którego darzę wielką miłością od poniedziałku 11 lutego :)... Kupiłam go na wyprzedaży w mojej osiedlowej drogerii. Był przeceniony z 20 paru złotych na 10 zł. Aż żal było go nie wziąć. 
Jest to pojedynczy, wypiekany cień z Joko z serii Univerce w odcieniu pięknej metalicznej bieli. Jak dla mnie cień ma same plusy. Nie osypuje się, nie roluje, pozostaje na powiece od rana do wieczora w nie naruszonym stanie. Ostatnio zrobiłam mu maraton. Nałożony na powiekę o 8 rano wytrzymał do 23, aż wróciłam z pracy.

Świetnie rozświetla spojrzenie i cudnie się mieni. Zawiera perłowe drobinki, ale nie brokat które dają mieniący się efekt. Najbardziej podoba mi się jego połączenie z błękitem (dawno tak nie eksperymentowałam). Ma pudrową konsystencję, która w opakowaniu sprawia wrażenie wilgotnej i kremowej. Opakowanie ma zatrzask dzięki któremu wiadomo że cień nie otworzy nam się w kosmetyczce.
Niestety u mnie w drogerii jest to seria wycofywana ze sprzedaży. Nie wiem może i ogólnie też. Więc więcej odcieni tego produktu nie pojawi się u mnie w zapasach. 
A używałyście może podkładów z Joko? Jakie one są, bo również są na wyprzedaży, więc może warto się zaopatrzyć w jeden.

A to już dwa makijaże wykonane tym cieniem. Nie są jakieś ekstra, ale cień jest widoczny :).



Pozdrawiam :)) ...


sobota, 16 lutego 2013

202. Buble dwa.

Całkiem zapomniałam o tych produktach. Nie wiem czy ze względu na to że są to produkty całkiem do niczego, czy po prostu pamieć zaczyna mnie zawodzić.
Kosmetyki dostałam do przetestowania od ezebra.pl. Jak do tej pory pisałam o samych super produktach tak te są całkiem nie w moim typie.
Tak szczerze to sama nie wiedziałam jak ich używać.

Zacznę od produktu Sally Hansen. Nigdy nie miałam nic z tej firmy, oprócz pękacza którego po prostu uwielbiam i jakoś szczególnie nic mnie nie kusi, może kiedyś. CUTICLE NOURISHR bo tak ten produkt się nazywa, z początku był dla mnie całkowitą zagadką. Nawet na stronie ezebry.pl nie było o nim nic szczególnego napisane. Jak się okazało jest to produkt do pielęgnacji skórek wokół paznokci. 
Opakowanie fajne, miękkie, łatwo z niego wydostać produkt. I tu zalety kosmetyku się kończą. Produkt ten nic nie robi z naszymi skórkami. Nie zmiękcza ich, no chyba że siedzimy bezczynnie cały dzień i masujemy sobie żelem paznokcie wtedy mógłby coś pomóc. Poprawę w stanie skórek widać tylko i wyłącznie w czasie jego wcierania, później na próżno szukać czego kolwiek. 

Drugi produkt to cień w sztyfcie Avonu METALLIC TAN ( nie wiem czy to nazwa, ale raczej kolor). 
Ładne opakowanie, przypominające opakowanie pomadki,  wykręcane. Świetny kolor taki szampański beż, łatwy do nakładania i ślicznie rozświetlający oko. I znowu to tyle zalet. Cień nałożony na bazę czy bez niej utrzymuje się na oku dosłownie z dwie godziny nie więcej  już nawet próbowałam nakładać go tylko i wyłącznie w wewnętrzny kącik ale równie szybko znika. Roluje się w załamaniu powieki. Próbowałam go używać również jako rozświetlacza i do tego też się nie nadaje. 

Tak więc przedstawiłam wam dwa mega buble, które na pewno nie znajdą się u mnie ponownie, tym bardziej że tego Avonowego cuda już raczej nie ma w sprzedaży i oba lądują w koszu. Po prostu szkoda na nie pieniędzy. A może po prostu nie wiem jak ich używać, ot cały sekret. :).

Pozdrawiam :))...

piątek, 15 lutego 2013

201. My Secret - moje pierwsze zdobycze.

Najwyższa pora aby zrecenzować dwa produkty które według mnie zasługują na najwyższe noty.

Zacznę od cienia z serii Pearl Touch w numerku 112.
Jest to złoty cień, można powiedzieć opalizujący. Daje lekkie perłowo złote wykończenie. Wręcz idealny do rozświetlania oka w makijażu dziennym, a także czasami używam go pod łuk brwiowy, dobrze roztarty wygląda bardzo fajnie. 
Tak jak pisałam cień jest delikatny, ale nałożony na bazę pod cienie zyskuje dużo na kolorze i intensywności.


Do trwałości też nie mogę się przyczepić gdyż jest całkiem w porządku. Na bazie wytrzymuje dobre 8 godzin, a podejrzewam że nawet gdybym po tym czasie nie zmywała makijażu to tak do 10 - 11 godzin też był by w stanie nie naruszonym na powiece.
Zapłaciłam za niego coś koło 6,99 zł w Naturze. Cienia jest 3 g, i troszkę wkurza mnie w nim to że jest troszkę twardawy, ale nie tak jak cienie z Paese o których chyba już kiedyś pisałam. Jak nazwa wskazuje jest to cień perłowy ale o delikatnym wykończeniu nadającym się genialnie do codziennego makijażu. 



I makijaż wykonany tylko i wyłącznie tym cieniem. No i kreska kredką Pierre Rene :).





Teraz pora na lakier. Numerek 114, bardzo fajny cukierkowy róż. Do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy. Lakier jest rzadki. Szybko wysycha. Na paznokciu tworzy tak jak w przypadku lakierów Safari taką gumową powłokę. Nie odpryskuje. Ściera się lekko na końcach. Nałożony na odżywkę potrafi schodzić z paznokci płatami. Nie wypowiem się jak z jego trwałością. Gdyż z moją pracą lakier na paznokciach trzyma się jeden góra dwa dni, po czym musi być zmyty ze względów estetycznych tylko i wyłącznie.







W szafie My Secret widziałam wiele interesujących mnie kosmetyków. Ja jestem laikiem w firmach My Secret i Essence. Stąd do was pytanie. Jakie cienie najbardziej polecacie z tych dwóch firm z tym że tylko i wyłącznie w odcieniach beży, brązu i ewentualnie fioletu i pochodnych. Nic z zieleni i błękitów. Chociaż może kiedyś. :).

Pozdrawiam :)).




niedziela, 10 lutego 2013

200. Woda toaletowa INFINITY SEDUCTION

Kiedy powąchałam stronę zapachową w katalogu, od razu zakochałam się w tym zapachu. 


Woda ta należy do kategorii kwiatowo orientalnej. Jej główne nuty zapachowe to czarny pieprz, płatki gardenii i akordy skórzane. Niestety nie umiem opisywać zapachów, ale w tym wyraźnie czuć taką mocniejszą i drapieżną nutę i lekko kwiatową woń. Ale ten jest jak dla mnie ten zapach wyjątkowy. 
Jak na Avon i wodę toaletową zapach dość trwały i długo wyczuwalny na skórze. Pachnie dobre 6 godzin. A spryskane bluzki otulone są zapachem również na drugi dzień. Miałam również Infinity Moment, który również posiada bardzo ładny zapach, ale ten pozostanie w mej pamięci i zbiorach zdecydowanie na dłużej.
Flakonik zawiera standardową ilość ml czyli 50. A sam flakonik swoją ombrową :), kolorystyką bardzo ładnie zdobi półkę w pokoju.
Cena też przyzwoita i standardowa jak na Avon w promocji kosztuje 46,99 zł, a cena regularna to 76 zł. 

Nie wiem jak dla was, ale na obecną chwilę jest to mój zapach numer jeden na tę porę. Mam jeszcze Sensuelle, ale ten zapach rezerwuję na wiosenne dni. 

Pozdrawiam :)).

sobota, 9 lutego 2013

199. Luksusowy podkład - LUXE

Dziś kolejna recenzja, produktu testowanego w formie próbek.


A mianowicie podkładu firmy Avon z serii LUXE. Nie zdecydowałam się na produkt pełnowymiarowy tylko i wyłącznie dlatego gdyż podkłady z Avonu często mnie uczulają. Na kilkanaście jakie Avon wypuścił do sprzedaży do tej pory sprawdził się u mnie tylko Calming Effect. 
Luxe jest to nowa seria Avonu, taka bardziej ekskluzywna jak ja to nazywam. Co za tym idzie a w zasadzie powinno iść. A no jakość. A jak jest w praktyce? Powiem wam, że bardzo dobrze.
Zamówiłam podkład z formie próbek 10 sztuk. Nie wiem ile ma jedna próbka pojemności ale coś koło 1 - 1,5 ml, czyli w 10 próbkach mam około 15 ml produktu i wydaje mi się że taka ilość zupełnie wystarczyła na napisanie rzetelnej opinii . Jedna próbka wystarczyła mi na 3 dni tz. na trzy użycia.
Tak jak napisałam w tytule jest to Luksusowy podkład z jedwabiem i białym szafirem, który ma nadać cerze nieskazitelny świetlisty wygląd. Podkład mam w odcieniu Natural Glamour. 
Podkład ma kremową konsystencję, dzięki czemu ogrzany w dłoniach bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy. Nie tworzy smug, nie ciemnieje w ciągu dnia, nie ma na twarzy efektu maski. W brew pozorom jest dość lekki. z niedoskonałościami radzi sobie, tak sobie. Te mniejsze zakryje, a te większe potrzebują interwencji korektora. Wyrównuje koloryt cery. Ja używam go również w okolice pod oczami w minimalnej ilości. Nie mam sińców i innych problemów pod oczami więc korektor jest mi zbędny ( zresztą mój  pędzelkowy przyjaciel pod oczy skończył się, a jakoś nie mam okazji na kupno nowego, więc trzeba sobie radzić jakoś inaczej :).  Pachnie jak krem do twarzy, przyjemnie i świeżo. Posiada SPF 20, za co wielki plus, gdyż jako taka ochrona przed słonkiem jakie wygląda spod śnieżnych chmur ( czasami ) się przyda.

 Jest to kolejny bardzo dobry produkt Avonu. Jego regularna cena to 56 zł, a cena w promocji 46 zł, troszkę drogo, ale za dobre drogeryjne podkłady też trzeba troszkę więcej zapłacić. Ale poczekam do jakiejś większej promocji i na pewno zakupię pełnowymiarowy produkt, gdyż jest wart uwagi. Mam też nadzieję że Avon nie wycofa go ze sprzedaży, tak jak to potrafi robić z produktami które odpowiadają wielu osobą.

To chyba tyle na jego temat. W drodze do mnie są już próbki pomadek "Idealny pocałunek", więc niedługo będzie troszkę o mazidłach do ust i kolorowo :).

Pozdrawiam :)).

piątek, 8 lutego 2013

198. Pantene ProV Aqua Light - recenzja kosmetyków do włosów.

Nie wiem jak to się stało ale całkiem zapomniałam o recenzjach kosmetyków jakie dostałam już bardzo dawno temu do testowania.
A jest to zestaw Pantene Aqua Light. Ponieważ na testowanie wyznaczone przez organizatorów swego czasu miałam tylko dwa tygodnie i po tym czasie oczywiście wypełniłam ankietę która została mi przysłana.
Jednak jak dla mnie te dwa tygodnie nie były czasem w którym można rzetelnie zrecenzować kosmetyki . 

 Dlatego postanowiłam im dać troszkę więcej czasu. I z dwóch tygodni zrobiło się bodajże trzy miesiące, ale grunt że wyrobiłam sobie konkretną opinię o każdym z produktów.
Ponieważ był to zestaw, nie będzie o każdym produkcie osobnej recenzji. 

Tak więc zaczynamy.

Jako pierwszy Szampon Pantene Pro V Aqua Light.
Jest to lekki szampon idealny do codziennego stosowania. Bardzo dobrze myje włosy, oczyszcza je ze wszystkich zanieczyszczeń. Nie pozostawia żadnego śladu po środkach do stylizacji włosów. Same włosy nie są w żaden sposób obciążone. Są lekkie, puszyste i pozostają długo świeże. Nie wiem jak na włosach ciemnych, ale na moich blond herach widać że są czyste i pełne blasku. A co najlepsze. Bardzo dobrze sprawdza się jako środek do prania peruki. Moja mama ( tak chodzi póki co w peruce), przetestowała go konkretnie. Peruka po kąpieli jest błyszcząca, nie obciążona i bardzo ładnie się układa. Przy czym ten materiał z którego jest wykonana ( nie wiem co to), staje się miękki i delikatny, bardzo podatny na ułożenie. Unosi włosy u nasady i dodaje im objętości  chociaż nikt o tym na opakowaniu nie wspomina.


Kolejny produkt jaki dostałam to Lekka odżywka do włosów. 
Niestety ja jako straszny leń nie trawie odżywek do spłukiwania. Także nie wiem czy moja recenzja tego produktu będzie obiektywna. Idąc na skróty, zamiast na ok 5 minut nakładałam odżywkę tylko na chwilkę na włosy i to nie całe tylko tak na długości od ucha. Rozczesuje włosy i odżywkę spłukuję bez zbędnego czekania. I to na dodatek nie po każdym myciu no bo po co :))...
Z tego co zaobserwowałam moje coraz dłuższe włosy po odżywce stawały się miękkie, miłe w dotyku i nie plątały się. Ale uwaga gdy nałożyłam za dużą ilość od razu po wysuszeniu były tłuste na końcach ( ale tak jest raczej zawsze jak się przedawkuje jakiś kosmetyk do włosów :)). Ogólne odżywka ma u mnie duży plus.


Trzecim produktem po szamponie i odżywce. Jest. Lekka 2 minutowa maseczka.
Tu już wykazałam się większą cierpliwością. Maseczkę nakładałam na włosy co drugie mycie, tak jak zaleca producent na 2 minuty ( więcej to już nie dla mnie :)). I tak jak w przypadku odżywki nie na całe włosy tylko od połowy. 
Maseczka robi z włosami dokładnie to co jej poprzednik. Włosy są po niej miękkie, nie plączą się, bardzo dobrze się rozczesują. Nabierają takiej lekkości, ładnie się błyszczą. Maseczka w ogóle nie obciąża włosów.


A teraz produkt który z typu odżywek który przypadł mi najbardziej, czyli Lekka Odżywka w spray’u Błyskawicznie Odżywiająca.
A dlaczego przypadł mi najbardziej właśnie dla tego iż robi z włosami dokładnie to co poprzednicy a nie trzeba czekać na spłukanie, gdyż jest to produkt bez spłukiwania. Nie dość że odżywi włosy, zregeneruje je to jeszcze po mino tego że jest bez spłukiwania nie obciąża ich i nie przetłuszcza. Producent proponuje stosowanie odżywki również na suche włosy, ale ja tego sposobu nie polecam. Ponieważ najzwyklej w świecie włosy po takim zastosowaniu produktu są przetłuszczone i oklapnięte.




Produkty te jak najbardziej przypadły mi do gustu i mogę je śmiało polecić, posiadaczką włosów półdługich i długich. 
Ja na pewno będę im wierna zwłaszcza iż często można produkty te spotkać w dwupakach w Biedronce. Niestety nie powiem wam jakie są ceny poszczególnych produktów, gdyż szczerze to nie zagłębiałam się w to :))... Czy kiedyś kupię. Na pewno będę do nich wracać. W drogeriach jest tyle szamponów do wypróbowania. A ja jako nałogowa kosmetykoholiczka muszę zrobić po nich rundkę :))...

Pozdrawiam :)) . . .

poniedziałek, 4 lutego 2013

197. BB Creme Nude od DIOR'A

Wiem, że nie da się recenzji napisać na podstawie kilku próbek, więc będzie to tylko moja subiektywna opinia na temat tego produktu.

Jakiś czas temu dostałam od koleżanki kilka, dosłownie trzy próbki BB Cremu firmy Dior w odcieniu z numerkiem 002 ( chyba Nude, ale nie jestem pewna czy to odcień czy nazwa). Każda saszetka miała 1,5 ml więc co kolwiek na jego temat się dowiedziałam, zwłaszcza iż wystarczała ma cztery razy. 


Sam krem jest bardzo gęsty. Dobrze rozprowadza się na nawilżonej skórze ( no niestety nie zaryzykowałam nałożyć go na nie nawilżoną skórę, przy mojej suchej cerze wyglądało by to koszmarnie). Świetnie stapia się za skórą, nie tworzy efektu maski. jak wspomniałam jest gęsty ale lekki, dzięki czemu szybko się wchłania  Pokrywa niedoskonałości skóry. Wszelkie pryszcze duże i małe są nie widoczne. 

Ładnie dopasowuje się do odcienia skóry. Cera wygląda promiennie, świeżo bez zbędnego obciążenia.

Nie mam porównania z innymi tego typu specyfikami póki co, ale jak tylko nabędę swój pierwszy BB Krem to na pewno pojawi się porównanie.

Nie mam też pojęcia ile on kosztuje i czy w ogóle dostępny jest w Polsce. Wiem tylko tyle iż te próbki były w rosyjskim wydaniu Galmour i że będzie on prawdopodobnie dostępny w lutym. Jaka szkoda że w Polsce nie pojawiają się takie niespodzianki w gazetach.

Pozdrawiam :)) . . .


niedziela, 3 lutego 2013

196. I znowu nie kosmetycznie.

Szał na biżuterię trwa u mnie na całego. Ostatnio na kolczyki i pierścionki nie ma u mnie mocnych, zwłaszcza że można je na wyprzedaży nabyć po naprawdę okazyjnych cenach.

Za kolczyki i pierścionki zapłaciłam po 5 zł.




Troszkę zrobiłam się w bambo. Wybierałam do kompletu, a tu się okazało że pierścionki mają wykończenie złote, a kolczyki srebrne. No ale cóż i tak kolorystycznie mniej czy więcej pasują do siebie :)) .

A to moja cala wyprzedażowa kolekcja biżuterii.


A tak póki co mieszkają moje pierścionki :), dopóki nie znajdę im nowego lokum :) ...


A to nie z wyprzedaży. Ale nie mogłam przejść koło nich obojętnie. Są urocze, a kosztowały coś koło 23 zł.


 Myślę że było warto. Od dziś postanowiłam koło galerii przechodzić szerokim łukiem, góra do wypłaty :).


Pozdrawiam :)) . . .

sobota, 2 lutego 2013

195. BeBeauty - biedronkowy płyn miceralny

Oj naczytałam się o tym produkcie bardzo dużo pozytywnych recenzji, I dołączam do ich grona.
Ja od bardzo dawna jestem zwolenniczką tańszych produktów, gdyż wyznaję zasadę że jeśli coś jest tanie a nam nie podpasuje to nie szkoda tego wyrzucić lub komuś oddać.
Dlatego będąc na zakupach w Biedronce zwróciłam uwagę właśnie na ten płyn. Mleczko różowe kiedyś miałam przed zmianą opakowania ale nie podpasywały mi.

Niestety nie mam porównania z innymi płynami micelarnymi ( do tej pory używałam produktów do demakijażu zazwyczaj z Ziajki lub Bielendy).
Płyn mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Po pierwsze opakowanie z bardzo fajnym dozownikiem. Nie trzeba odkręcać zakrętki i za to wielki plus, przy czym jest higieniczne i do środka nie dostaną się żadni nie przyjaciele. Dzięki przezroczystej butelce widać ile kosmetyku na ubywa. Drugi plus za delikatny prawie nie wyczuwalny zapach, świeży troszkę tak jakby ogórkowy :), ale to może tylko mój nos tak go postrzega :)).
Teraz techniczna strona. Płyn świetnie radzi sobie ze zmywaniem makijażu zarówno twarzy ja i oczu. Nie straszna mu wodoodporna kredka i tusz. Ziajka z kredką z Venity nie do końca sobie radziła i po między rzęsami zostawały często jakieś ślady granatowego koloru. 
Nie pozostawia na oczach mgły i nie drażni ich. Zresztą jak ma drażnić jak wystarczy chwilka bez zbędnego pocierania a makijaż sam się rozpuszcza.
Dodatkowo natłuszcza skórę i łagodzi podrażnienia i ranki np po pryszczach.
Jedyną rzeczą do jakiej się przyczepię to jest wydajność. Po dwóch tygodniach używania musiałam zakupić kolejne opakowanie, gdyż w tym zostało nie wiele ( a moja Biedronka przechodzi remont więc zapas dodatkowo usprawiedliwiony). Ale ten fakt mu wybaczam, gdyż za cenę nie całego 5 zł, może nawet iść jak woda a i tak go nie zdradzę dla innego demakijażysty. No chyba że wycofają go ze sprzedaży ( oby nie), bo zazwyczaj to co jest dobre to szybko znika z produkcji.

Po tym produkcie, aż nabrałam chęci na inne produkty BeBeauty i chętnie je wypróbuję. Może będą jakieś promocje na ponowne otwarcie. Kto wie .


Nie pytam się was o zdanie na temat tego produktu, gdyż wiem że go lubicie i polecacie.

Pozdrawiam :))...


piątek, 1 lutego 2013

194. Nowy wygląd bloga.

Z nudów troszkę poeksperymentowałam nad nowym wyglądem bloga. Mam nadzieję że taka odsłona spodoba wam się. Wydaje mi się, że przeglądanie bloga teraz będzie łatwe i przyjemne.

To tyle na dziś. Króciutko i na temat.

Pozdrawiam :))) . . .
Powered By Blogger

Polskie blogi kosmetyczne

Polskie blogi kosmetyczne
Polskie Blogi Kosmetyczne

Beautyblogs

Beautyblogs
Zbiór blogów