piątek, 31 sierpnia 2012

141. Blog Day

Właśnie się dowiedziałam, przeglądając beautyblogs, że dziś święto wszystkich blogerek.
Życzę wam dużo wytrwałości w prowadzeniu bloga, interesujących notek oraz dużo, bardzo dużo paczuszek niespodzianek. . . to chyba lubimy najbardziej :).


Pozdrawiam :).


140. Zdobycze z SH i makijaż.

Miało być denko, ale. Ale dobre duszki w domu wyrzuciły mi torbę z pustymi opakowaniami zanim zdążyłam je z fotkować.
Dlatego dziś. Moje zdobycze z środowego wypady do Bigi. Była mega wyprzedaż. Wszystko po 1 zł. Ale jakoś wrzuciłam na luz i wzięłam tylko kilka rzeczy. Spodnie jeszcze schną. A bluzeczki zdjęłam ze sznurka i od razu wam pokazuję. Przepraszam że takie wymięte, ale na razie nie będę w nich chodzić więc jeszcze nie prasuję. Kupiłam jeszcze dwie pary spodni ale schną nadal.







Mnie się te bluzeczki bardzo spodobały. Na żywo mają ładniejsze kolorki.

I mój ostatnio co dziennie wykonywany makijaż. Nie mam czasu na większe zabawy, a jakoś umalować się trzeba. Chociaż ostatnio coraz częściej zdarza mi się wyjść z samym tuszem na rzęsach i błyszczykiem na ustach.




Postaram się dodać jeszcze jakiś pościk na dniach, ale nie obiecuje :)

Jak wasze łowy w SH? Lubicie w ogóle zaglądać do takich miejsc?

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

139. Nowy tydzień - nowe zdobycze :)

Dawno nie dodawałam nowego postu. Ale nie mam po prostu na nic czasu. Pogoda nie sprzyja zdjęcia, ciągle jest pochmurno, padają przelotne deszcze, a ja biedna muszę w pracy prawie po 10 godzin przesiadywać. No ale cóż trzeba to jakoś przeżyć.

Obecnie jestem w fazie testów kosmetyków z Avonu, które ostatnio kupiłam. Recenzje pomału się tworzą ale jeszcze kilka dni, chce po testować te kosmetyki troszkę dłużej. Na razie mogę tylko powiedzieć, że na pewno będą w śród nich buble.

Dobra dość tego tłumaczenia. Nowy tydzień przyniósł ze sobą nowe zdobycze kosmetyczne.
Od firmy Kosmoprof, dostałam kilka próbek do testowania.

Linii Rejuvenate, czyli odmłodzenie
- Daily serum - codzienne serum 2x 2 ml
- Hydration gel - żel nawadniający 2x 2 ml
- Moisture binding cream - krem wiążący wilgoć 2x 2 ml

Z linii Atoxelenne, czyli na zmarszczki mimiczne
- Daily serum - codzienne serum 2x 2 ml


A o to co sama kupiłam w Rossmannie:
Płyn do demakijażu oczu Ziaja ( pewnie znacie go doskonale).
Gąbka kąpielowa


Recenzje wkrótce.

Pozdrawiam :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

138. Łagodny płyn do mycia ciała i włosów.

Produkty Johnson's w szczególności polecane są dla dzieci. 


Ja niestety nie mam jeszcze bej-busia dlatego postanowiłam ten płyn wypróbować na własnej skórze. Wychodzę z założenia, że jak coś jest dla dzieci to nam dorosłym nie może zaszkodzić. Jako że miałam tego płynu tylko 50 ml próbeczkę, a mój płyn do higieny intymnej skończył się, postanowiłam go spożytkować właśnie w ten sposób. Próbowałam umyć nim włosy, ale żeby być zadowolona z jego działania musiałabym wykorzystać całe opakowanie za jednym myciem.
jako płyn do higieny intymnej sprawdził się doskonale. Niewielka ilość wystarczająco dobrze się pieni, myje a co najważniejsze dla tych... okolic nie podrażnia i odświeża. Szybko się spłukuje. Jest przebadany klinicznie przez co mamy pewność że nie dostaniemy jakich kolwiek podrażnień. Mała buteleczka wystarczyła mi na dwa tygodnie regularnego stosowania, co mówi samo przez siebie że płyn jest wydajny.
Czytałam gdzieś że znakomicie nadaje się do prania pędzli, ale szkoda było mi go użyć w ten sposób.

Wiem że wiele z was dostało próbki tych produktów. Jakie macie wrażenia po ich zużyciu ?

Pozdrawiam :)

wtorek, 21 sierpnia 2012

137. Cocktails & the City

Od jakiegoś czasu testuję dwa nowe produkty z Oriflame. Balsam do ciała Cocktails & the City Fashion Addict i wodę toaletową z tej samej serii tylko, w wersji zielonej Woda toaletowa Cocktails & the City
Flirty Bella.

Na początek kilka słów o wodzie. Gdyż jak dla mnie jest bublem. 
Opis producenta:
Intrygująca i czarująca - woda toaletowa Flirty Bella uczyni z każdej kobiety prawdziwą mistrzynię w sztuce uwodzenia. Fascynująca mieszanka pikantnych nut tajskiej bazylii, jeżyn i drzewa cedrowego.


I wszystko było by ok. Zapach jest bardzo ładny i mogło by się wydawać że dość intensywny. Niestety tylko w chwili psikania, później nie ma go ani grama zapach momentalnie się ulatnia jakby go w ogóle nie było. Buteleczka jest urocza, coś w rodzaju małej karafki na alkohol. 
Nie wiem jak pozostałe z dwóch zapachów się mają ale nawet tego 22,90 zł za 30 ml szkoda wydać na nie pachnącą na ciele wodę. Ja innego określenia na to coś nie znajdę. I pozostałych zapachów raczej nie wypróbuje  chyba ze zażyczę sobie na imieniny czy urodziny w tedy będę mogła przetestować mniejszym kosztem. 

Woda toaletowa nie idzie w żadnym wypadku w parze z balsamem do ciała. Który jest totalnym jej przeciwieństwem. Jest to w znacznej części balsam perfumowany. 


Zaskoczyła mnie w nim trwałość oczywiście na plus. W te cieplejsze dni które ostatnio są pachnie cały dzień. Nawilża ciało. Czuć w nim przede wszystkim maliny. Dodatkowo jak przeczytałam na stronie Oriflame zapach uzupełniają kakao i piżmo ( to chyba stąd ta trwałość) w składzie ma masło shea. Balsam ma pojemności 200 ml butelka plastikowa łatwo ją ścisnąć w dłoni. W promocji kosztuje 9,90 zł więc nie dużo jak za bardzo dobrą jakość. Jest dość rzadki, ale nie spływa z dłoni. Szybko się wchłania. 


Bardzo żałuję że nie skusiłam się na wodę toaletową w różowym kolorku zamiast tej zielonej. Była by świetnym uzupełnieniem balsamu. Ale na stronie zielona wydawała mi się bardziej dla mnie odpowiednia.

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

136. Akcesoria, czyli zbędne pierdołki :)

Dziś post o trzech rzeczach, bez których tak naprawdę mogłabym się obyć. Ale jak każda kobieta jak nadarza się jakaś mega okazja to szkoda nie wziąć. I tak przy moim ostatnim zamówieniu z Avonu w koszyku wylądowały dwie rzeczy. 
A w zasadzie to jedna, bo poprzednia była dołożona z braków z zamówienia chyba w czerwcu.

Myjka do twarzy, była dodatkiem do żelu do mycia twarzy, więc w koszyku wylądowała automatycznie, jako gratis.

Myjka jest silikonowa. Bardzo dobrze spienia żel do mycia twarzy. Podczas mycia twarzy dodatkowo wykonujemy masaż i zarazem oczyszczamy twarz. Dzięki wypustkom jakie znajdują się na jej powierzchni mamy pewność że wszystkie zanieczyszczenia z naszej twarzy zostały usunięte.
Po drugiej stronie znajduje się jak ja to nazwałam macka :),


która z łatwością przyklei się do powierzchni pralki czy innych, nawet na poziomej płaszczyźnie.


Jeden mały minusik jak dla mnie mogła by być troszkę większa, ponieważ gdy jest mokra często wysuwa się z dłoni. 

Tarka do stóp

Do tej pory miałam taki zwykłe tarki do stóp takie z rączką i powierzchnią a'la papier ścierny lub po prostu zwykły pumeks którym za nic nie mogę doprowadzić stóp do porządku jedne są za ostre, drugie praktycznie kruszą się w dłoni. Ta tarka posiada dwie strony. Pierwsza strona jest stalowa coś jak jedna ze stron tarki jarzynowej ta najdrobniejsza, oczywiście ma mniejsze oczka. A druga jest właśnie taka jak przy standardowych tarkach do stóp, czarna.

 



Srebrną stroną doskonale usuniemy cały zrogowaciały naskórek. Należy jednak pamiętać aby używać jej w jednym kierunku, wtedy nie narobimy sobie zadziorków ze skóry. Jeśli jakieś powstaną bardzo łatwo usuniemy je drugą warstwą tarki. Tarka jest solidnie wykonana dobrze się ją trzyma i w czasie tarcia raczej nie powinna wypaść nam z dłoni.
Jeśli ktoś lubi widoki startego naskórka to w wewnętrznej części dokładnie widać ile sobie go starłyśmy.

Trzeci ostatni gadżet to gadżet na prawdę zbędny w mojej kosmetyczce. Kolejne kieszonkowe lusterko. No cóż jak go nie wziąć skoro jest takie słodkie i urocze. Mowa o dwustronnym lusterku z firmy Oriflame z serii Very Me.


 Było by najzwyklejsze w świecie, ale uwiodło mnie w nim to podświetlanie, które doskonale sprawdza się w ciemniejszych miejscach lub po prostu może służyć jako latarka np. na przystanku :) ( już kilka razy znalazła takie zastosowanie :)).


Lusterko jak lusterko co tu dużo o nim pisać, zdjęcia mówią same za siebie.

Lustereczko jest na baterię i mam nadzieję że nie jest to jednorazówka i po zmianie na nową równie długo będzie świecić.

I jak tu nie kochać gadżetów. Czasami zbędnych. Bo w sumie po co mi myjka do twarzy jak mam palce? Po co tarka? Kiedy kilka pumeksów leży sobie spokojnie w łazience. Kolejne lusterko? A, no chyba tylko i wyłącznie dla poprawy humoru lub zaspokojenia własnej ciekawości jak to się będzie sprawować. O i dobrze że mam bloga, przynajmniej mam gdzie o tym  napisać :)).

Pozdrawiam :).

piątek, 17 sierpnia 2012

135. Zakupowe szaleństwo, czyli...

co kupiłam z katalogu 11 od Avon.
Większość z was nie znosi tych kosmetyków. Ja je uwielbiam.
Oto co kupiłam z już nie aktualnego 11 katalogu:






Tak, więc niedługo spodziewajcie się wysypu recenzji Avonowych produktów. Cóż z mojej strony jest to już po prostu uzależnienie :).

Miałyście któryś z tych produktów?

Pozdrawiam :).

czwartek, 16 sierpnia 2012

134. Triki makijażowe

Może wiecie już, może nie. Na moim blogu nie było takiego posta więc go pora zamieścić.

Oto kilka pomocnych trików, aby masz makijaż był zawsze udany.
Precyzyjna kreska - stworzymy ją zaczynając od środka powieki i rysując ku zewnątrz, a potem kończąc od wewnętrznego kącika do środka.
Efekt wyrazistych oczu - uzyskamy używając kredki na górnej i dolnej powiece, resztę podkreślając cieniem w podobnym kolorze. Nie zależnie od tego jaką kredkę wybierzemy tusz jest zawsze dopełnieniem makijażu i jego wykończeniem.
Na sezon letni lśniące usta to podstawa makijażu.  Sprawiają że wyglądamy świeżo i podkreślają letnią opaleniznę.
Do rozświetlonej cery należy dobierać perłowe pastele na oczach, które podbijają efekt świetlistości. Jeśli lubimy podkłady matujące, najlepiej do nich pasują usta muśnięte błyszczykiem, który podkreśla matowy efekt. A gdy chcemy uzyskać efekt mocnego krycia, należy nakładać podkład pędzlem, który lekko dociskamy do twarzy. Korektor należy nakładać na podkład i delikatnie wklepywać lub rozcierać opuszkami palców. Do promiennej cery dobieramy delikatnie lśniące usta, aby wyglądać promiennie i świeżo. 
Do kryjącego podkładu dobierz perłową szminkę, a makijaż nie będzie wyglądał zbyt ciężko. Aby spotęgować rozświetlony efekt nałóż puder rozświetlający nie tylko na twarz, ale i na dekolt i ramiona.
chcesz uzyskać gładki efekt nałóż puder matujący na strefę T, makijaż będzie wyglądał lżej. 

kolejny post z serii tych bez zdjęć i obrazków. Mam nadzieję że się podoba. Bo mam dla was jeszcze kilka takich. M.in. o pielęgnacji biustu. 

Jeśli się podoba koniecznie zostaw komentarz, będzie dla mnie znakiem do kolejnych takich postów. 
A może macie jakieś swoje ulubione triki?
Pozdrawiam :)

środa, 15 sierpnia 2012

133. Delikatny różowy w pochmurny dzień.

Użyte kosmetyki:
- na powieki korektor bell
- różowy i czarny cień z paletki H&M
- tusz Chanel Sublime




Taki szybki pościk w świąteczny dzionek :). 

Niestety pogoda nie sprzyja fotką. 

Pozdrawiam :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

132. Sublime de Chanel - mascara

Kilka dni temu dostałam próbeczkę tej maskary, w wielkości 1 ml. Nie jest to jakaś mega ilość, ale maluję się nią już kilka dni i jeszcze jest w opakowaniu, bo szczoteczka wychodzi cały czas mokra.

Tusz mam oczywiście w czarnym kolorze, 10 deep black. Tak jak pisałam ma pojemność 1 ml, pełnowartościowy produkt ma 6 ml i kosztuje około 130 zł.



Choć jest to próbka na szczoteczkę taką jak normalny produkt, która bardzo dobrze rozczesuje rzęsy, nie skleja ich nawet po kilku warstwach. Jest silikonowa, ale sztywna i nie wygina się na wszystkie strony, tak jak to bywa przy niektórych tuszach. Dociera do krótkich włosków.


Mascara ma właściwości podkręcająco - wydłużające. Nie rozmazuje się nawet po całym dniu, nie tworzą się na rzęsach grudki. Jest intensywnie czarna, szybciutko zasycha na rzęsach. Po jej zastosowaniu rzęsy wyglądają bardzo naturalnie, choć inaczej tak bardziej elegancko. 

Rzęsy bez tuszu:


Jedna warstwa:


Dwie warstwy tuszu:


Efekt na rzęsach bardzo przypadł mi do gustu, mam jeszcze kilka próbek. Jak tylko je zużyję ruszam na poszukiwania tej maskary w jakiejś fajnej promocji. 

Pozdrawiam :).


sobota, 11 sierpnia 2012

131. Zdenkowane próbki Petracell i ich recenzja

A to bohaterowie dzisiejszego posta. Wszystkie próbki z petracell wypróbowane.


Przy okazji małego denka recenzje tych kremików. Testowałam tylko próbki więc, napiszę więc kilka słów o tych kosmetykach.

Produkty występują w dwóch liniach Classic i Preminum

Dostałam 12 próbek.

Linia Classic
2 toniki do twarzy,
2 mleczka
2 kremy na noc
2 kremy na dzień BIO

Linia Premium
2 kremy do rąk
2 kremy do opalania

Każda saszetka miała 2 ml. Niby to nie dużo, ale jedna saszetka każdego kremu wystarczyła mi na cztery użycia. Toniku i mleczka na dwa użycia. Jak można po tym wywnioskować kremiki są bardzo wydajne. Mają gęstą konsystencję, są tłuste ale bardzo szybko się wchłaniają. Nie pozostawiają tłustego filmu na twarzy. Zadziwiła mnie najbardziej jedna rzecz.
Ok kremy do twarzy mogły wystarczyć na cztery użycia, najbardziej zdziwiło mnie oczywiście na plus jak taka mała saszetka kremu do opalania wystarczyła mi na cztery razy, a smarowałam nią ramiona, dekolt i plecy. To jest dowód jak nie wielka ilość kremiku należy użyć. Kremik zawiera filtr słoneczny o faktorze 30 co jest już dobrą ochroną. I tu jeszcze jeden plus dla tego kremu, naprawdę przyspiesza opalanie, u mnie u bledziucha efekty są zauważalne już po 20 minutowej drodze do pracy.
Krem na noc i na dzień mają wspólną cechę super nawilżają. Krem na dzień doskonale nadaje się pod podkład jako nawilżająca baza.
Mleczko bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, wystarczy tylko chwilka a cała maskara pozostaje na płatku kosmetycznym. Dobrze nawilża okolice oczu. Tonik nie ściąga skóry, nie pozostawia uczucia lepkości, podobnie jak poprzednicy szybko się wchłania.

Jednym słowem kremy są świetne. Jest jednak jedno ale. Cena. Niestety jak produkt zachwycają jakością tak ceny są dla mnie nie do przyjęcia.
Ceny i pojemności:
Krem do rąk 75,00 zł/ 50 ml
Krem na noc 343,00 zł/ 50 ml
Krem do opalania 147,00 zł/ 50 ml
Tonik  103,00 zł/ 200 ml
Mleczko oczyszczające  87,00 zł / 200 ml
Krem BIO ACTIV na dzień 415,00 zł/ 50 ml

Jak widać na wyżej załączonym obrazku ceny przerażają. 75 zł za krem do rąk to całkowicie nie mój przedział cenowy, nawet jakby kosmetyk był z prawdziwym złotem nie dałabym za niego tyle.

Opakowania przyciągają wzrok. Są proste, ale urocze.

Tonik
Mleczko
Krem do opalania


Krem na noc
Krem Bio Activ

Krem do rąk
Tak więc, pełnowymiarowych opakowań na pewno nie kupie bo mnie na nie najzwyklej w świecie nie stać. Ale dziękuję firmie że mogłam wypróbować tak wspaniałe kosmetyki. A zainteresowanych zapraszam na stronę www.petracell.co, może coś was zainteresuje, na stronie podane są też składy poszczególnych produktów, a nie powiem bo są bardzo ciekawe i rzeczywiście 100 % naturalne  :)).
Pozdrawiam :).


czwartek, 9 sierpnia 2012

130. Rudy lisek

Użyte kosmetyki:


A sam makijaż wyszedł tak:




I jeszcze taki nieudacznik z czarno szarym akcentem :).


Zostało tylko jedno zdjęcie. 

Pozdrawiam :)


Powered By Blogger

Polskie blogi kosmetyczne

Polskie blogi kosmetyczne
Polskie Blogi Kosmetyczne

Beautyblogs

Beautyblogs
Zbiór blogów