poniedziałek, 12 stycznia 2015

269. Ulubieńcy 2014 roku - kolorówka

Z kolorówki również nie pokażę wam zbyt wiele i wiele nie będę się rozpisywać bo mam zacny plan na osobne posty niektórych produktów. Ale to póki co plan i mam nadzieję iż plan wejdzie w życie jak czas pozwoli.

Tak się stało iż w śród ulubieńców z kolorówki mam najwięcej podkładów. Są to aż trzy produkty, które stosuję na przemiennie. Pierwszy podkład tz na większe wyjścia to podkład z firmy Clarins extra comfort. A czemu na większe wyjścia. Nie nie ze względu na cenę, ale na to iż jest to podkład dość kryjący, a ja taki efekt preferuję tylko w nagłych wypadkach nie na co dzień i ze względu na jego dość specyficzny zapach, który utrzymuje się dość długo na twarzy i po pewnym czasie może być męczący.
Kolejny wybraniec o którym nie chcę się za wiele rozpisywać bo powstanie osobny post, jest to dość zanany podkład Rimmel Lasting Finish. O nim więcej nic, a o jego bracie czyli Wake Me Up, mogła bym pisać godzinami. Jest dla mnie idealny podkład na lato. Lekki, nie tworzący maski na twarzy, delikatnie wyrównujący koloryt cery. Jak dla mnie ideał.
Natomiast idealnym dla mnie bronzerem jest bronzer z firmy Gosh bronzing powder w odcieniu 02 natural glow. Jest to bronzer w którym nawet początkująca osoba nie narobi sobie krzywdy. Jest delikatny, nie robi plam, równo schodzi z twarzy. Daje naturalny efekt lekko opalonej twarzy. Dopełnieniem do bronzera jak dla mnie są kuleczki rozświetlające z Avonu. Delikatny efekt zaróżowienia i rozświetlenia skóry. Często aplikowałam je na całą twarz jako puder wykończeniowy. Nie, nie dają efektu świnki pigi, a fajnie rozświetloną cerę.


Na oczach królowały naturalne odcienie. Beże, brązy z paletki My Secret Natural Beauty w odcieniu Romantic Date. Można nimi stworzyć makijaż na każdą okazję, pasujący do wszystkiego. Ja w takich barwach czuję się najlepiej. W połączeniu z kreską w kolorze czarnym lub brązowym, hmm makijaż idealny. 
Kredki do oczu jak dla mnie tylko z Avonu. Moje dwie ulubione i takie po które sięgałam najczęściej to kredka z serii Always on point w odcieniu molten gunmetal i z serii glimmerstick diamonds smokey diamond. Obie w ciemno grafitowym odcieniu. Jedna z drobinkami, druga bez. Miękkie, mocno napigmentowane, trwałe. Łatwo nimi narysować cienka jak i grubą kreskę. 
Do szczęścia brakuje tylko idealnego tuszu. I takim rzutem na taśmę stał się tusz z L'Oreala Mega Volume Collagene 24. Tusz ładnie pogrubia, wydłuża rzęsy. Nie osypuje się i nie rozmazuje. Nawet przy kilku warstwach nie skleja rzęs. Czarny jest ekstra czarny.


I to tyle z ulubieńców. Żaden puder, pomadka  czy róż nie zachwyciły mnie na tyle żeby o nich pisać. 

Pozdrawiam K ... :)

4 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że miałam ten podkład Rimmela tylko, że w tubkowej wersji. Bardzo miło go wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, zaciekawiłaś mnie podkładem z Clarins ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam oko na te cienie z my secret :) Ale jak ostatnio byłam w naturze to wszystkie były wykupione:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Rimmela to chyba go kupię, bo czytałam wiele dobrych opinii :)

    OdpowiedzUsuń

Odwiedziłaś mnie zostaw komentarz :).... DZIĘKUJĘ

Powered By Blogger

Polskie blogi kosmetyczne

Polskie blogi kosmetyczne
Polskie Blogi Kosmetyczne

Beautyblogs

Beautyblogs
Zbiór blogów