czwartek, 22 stycznia 2015

270. Ulubieńcy 2014 extra - mini recenzje

Ekstra bo nie używam codziennie. Tylko od większego wyjścia. Dotyczy to także zapachów z tego zdjęcia. Ale po kolei.

1. Olejek do włosów z Green Pharmacy łopianowy z papryczką. Używany przeze mnie do olejowania włosów. Zazwyczaj łączę go z olejem kokosowym lub olejkiem do ciała z Babydream. Daje fajny efekt na włosach. I po kilku miesiącach stosowaniach stwierdzam że metoda olejowania działa. 
2. Woda brzozowa. Używam jej po każdym myciu. Nowych włosów nie zauważyłam ale moja czupryna nabrała objętości a i szybciej pojawiają się odrosty więc coś działa, ale co to się okaże. Nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Nieraz używam jej także przed modelowaniem włosów, aby je zwilżyć.
3. Lakier do włosów Toni&Guj. Takich specyfików używam dość rzadko. Lakier dobrze utrwala fryzurę. Wyczesuje się z włosów i nie pozostawia na nich śladu po swoim istnieniu. Nie matowi utrwalonej fryzury.
4. Suchy szampon do włosów ISANA. Nie wierzyłam w działanie takich szamponów. Miałam Batiste i szczerze to bardzo się z nim męczyłam. W ogóle nie mogłam go wyczesać z włosów, przez co były sztywne i moje blond włosy białe z dziwnym nalotem nie odświeżone jak to było w zamiarze a wręcz przeciwnie od razu pod kram. W przypadku Iasny jest odwrotnie. Włosy są odświeżone, nie są sztywne, a sam szampon się dobrze rozczesuje. Wydaje mi się że dodaje też troszkę objętości.
5. Lirene balsam bronzująco ujędrniający. Ujędrnienia nie widać bo jak to może ujędrniać przy stosowaniu raz w tygodniu. Nie używam częściej bo nie lubię efektu pomarańczowej skóry a lekko przybronzowioną i ten balsam taki efekt daje. Do tego nie ma nawet najmniejszej opcji aby narobić jakiekolwiek smugi, tuż to balsam bronzujący a nie samoopalacz. Podejrzewam że przy częstszym używaniu mógłby przesuszyć skórę.
6. Balsam korygujący do ciała CC Bielenda. Podkład do ciała. Nie zbyt kryjący bo nie łudźmy się nie zakryje wszystkiego, ale ładnie opali nogi wyrówna koloryt skóry i zakryje drobne niedoskonałości, ale drobne :). Używany prze zemnie przeważnie wiosną i latem. Podobno zmienili formułę i te nowe balsamy to już nie to samo. Szkoda :(.
7,8. Balsamy perfumowane. Nierozłączny element mojej pielęgnacji w ciągu ciepłych dni. Tu akurat pokazuje te Avonowe, miałam także inne, ale to w końcu ulubieńcy wiec przedstawiam dwa najukochańsze. Zwłaszcza zapach LUCK, świetnie przedłuża trwałość perfum, pozostaje długo na ciele. Dodatkowo nawilża. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się że tego typu kosmetyki lepiej, intensywniej pachną w cieplejsze dni niż na przykład teraz.
9,10. Moje dwa ulubione zapachy. Treselle to już klasyk. Luck nowość zeszłego roku. Oba zapachy cudnie pachną, nie powiem czym bo nie umiem powiedzieć co w danym zapachu się znajduje, ale są to zapachy na pewno kwiatowo jakieś tam :). Są trwałe, nie męczące w ciągu dnia. Jak dla mnie nadają się zarówno na co dzień jak i wieczorne czy jakieś specjalne wyjścia. Zapomniałam o Instynkcie, którego w zeszłym roku wypsikałam aż dwa flakoniki co świadczy o tym iż jest to dla mnie idealny zapach.


To wszyscy ulubieńcy 2014 roku. Było ich jak nigdy całe mnóstwo. Ledwie zdecydowałam się co wybrać. Ale wolę takie podsumowania niż na przykład pisać o ulubieńcach co miesiąc. Chociaż mam w ambitnych planach więcej tego typu postów i w końcu jakieś denko ale nie wiem jak to wyjdzie, bo kosmetyki się kończą a opakowań nie ma :).


poniedziałek, 12 stycznia 2015

269. Ulubieńcy 2014 roku - kolorówka

Z kolorówki również nie pokażę wam zbyt wiele i wiele nie będę się rozpisywać bo mam zacny plan na osobne posty niektórych produktów. Ale to póki co plan i mam nadzieję iż plan wejdzie w życie jak czas pozwoli.

Tak się stało iż w śród ulubieńców z kolorówki mam najwięcej podkładów. Są to aż trzy produkty, które stosuję na przemiennie. Pierwszy podkład tz na większe wyjścia to podkład z firmy Clarins extra comfort. A czemu na większe wyjścia. Nie nie ze względu na cenę, ale na to iż jest to podkład dość kryjący, a ja taki efekt preferuję tylko w nagłych wypadkach nie na co dzień i ze względu na jego dość specyficzny zapach, który utrzymuje się dość długo na twarzy i po pewnym czasie może być męczący.
Kolejny wybraniec o którym nie chcę się za wiele rozpisywać bo powstanie osobny post, jest to dość zanany podkład Rimmel Lasting Finish. O nim więcej nic, a o jego bracie czyli Wake Me Up, mogła bym pisać godzinami. Jest dla mnie idealny podkład na lato. Lekki, nie tworzący maski na twarzy, delikatnie wyrównujący koloryt cery. Jak dla mnie ideał.
Natomiast idealnym dla mnie bronzerem jest bronzer z firmy Gosh bronzing powder w odcieniu 02 natural glow. Jest to bronzer w którym nawet początkująca osoba nie narobi sobie krzywdy. Jest delikatny, nie robi plam, równo schodzi z twarzy. Daje naturalny efekt lekko opalonej twarzy. Dopełnieniem do bronzera jak dla mnie są kuleczki rozświetlające z Avonu. Delikatny efekt zaróżowienia i rozświetlenia skóry. Często aplikowałam je na całą twarz jako puder wykończeniowy. Nie, nie dają efektu świnki pigi, a fajnie rozświetloną cerę.


Na oczach królowały naturalne odcienie. Beże, brązy z paletki My Secret Natural Beauty w odcieniu Romantic Date. Można nimi stworzyć makijaż na każdą okazję, pasujący do wszystkiego. Ja w takich barwach czuję się najlepiej. W połączeniu z kreską w kolorze czarnym lub brązowym, hmm makijaż idealny. 
Kredki do oczu jak dla mnie tylko z Avonu. Moje dwie ulubione i takie po które sięgałam najczęściej to kredka z serii Always on point w odcieniu molten gunmetal i z serii glimmerstick diamonds smokey diamond. Obie w ciemno grafitowym odcieniu. Jedna z drobinkami, druga bez. Miękkie, mocno napigmentowane, trwałe. Łatwo nimi narysować cienka jak i grubą kreskę. 
Do szczęścia brakuje tylko idealnego tuszu. I takim rzutem na taśmę stał się tusz z L'Oreala Mega Volume Collagene 24. Tusz ładnie pogrubia, wydłuża rzęsy. Nie osypuje się i nie rozmazuje. Nawet przy kilku warstwach nie skleja rzęs. Czarny jest ekstra czarny.


I to tyle z ulubieńców. Żaden puder, pomadka  czy róż nie zachwyciły mnie na tyle żeby o nich pisać. 

Pozdrawiam K ... :)

czwartek, 8 stycznia 2015

268. Ulubieńcy 2014 - ciało i włosy

Kolejna odsłona ulubieńców ubiegłego roku. Tym razem pielęgnacja ciała i włosów. Nie jest tego wiele więc jeden a konkretny post wystarczy.

Ciało:
Do pielęgnacji ciała używam zazwyczaj balsamów nawilżających i regenerujących. W ubiegłym roku przetestowałam całe mnóstwo takich specyfików, ale do gustu przypadły mi tylko dwa produkty. 
Pierwszym z nich jest Masło do ciała firmy Anida MediSoft z olejkiem arganowym, masłem shea i witaminą E.
Doskonale nawilża i odżywia skórę, nadaje się również do stosowania zaraz po depilacji, fajnie regeneruje wszelkie podrażnienia skóry. Konsystencja mega gęsta, kremowa dzięki czemu jest wydajne. Szybko się wchłania. Na zmianę do tego masełka zazwyczaj po peelingu ciała używam oliwki do ciała obecnie z Babydream.
Takie części ciała jak brzuch czy uda, traktuję zazwyczaj kosmetykami anty... W okresie letnim bodajże w Rossmannie pojawiła się nowość z Soray'i tz. Body Diet24. Jak dla mnie jest to produkt identyczny co Eveline i cała ich linia Extra Slim czy jakoś tak :). 
Wyszczuplenia i ujędrnienia nie zauważyłam, ale przy regularnym stosowaniu skóra na udach jest delikatnie napięta, więc cośkolwiek specyfik działa. Jest idealny na lato na jego upalne dni z tym swoim efektem chłodzenia.


Żeli pod prysznic, płynów do kąpieli przewinęła się u mnie cała masa. Począwszy od produktów marki Avon, przez Dove itp. Nie będę tutaj tego pokazywać bo naprawdę z tego rodzaju kosmetyków zazwyczaj używam tego co w promocji. Chociaż ostatnio moje serce skradła Isana i jej żele pod prysznic zwłaszcza truskawkowo jogurtowy, gdyż przeważnie używam produktów o kremowej konsystencji.

Włosy:
Odkąd dostałam do testów szampon do włosów z firmy Neutral moje włosy pokochały go. Czystość wręcz z nich biła, były odżywione i nawilżone. Więcej o tym pisała w poście TU, więc nie będę się powtarzać. 
Przez większość czasu w 2014 roku była też ze mną maska do włosów z BioVaxa do włosów blond. Uwielbiam ja za jej działanie. Używałam jej jako maseczki wtedy trzymałam ją na włosach przez około 30 minut lub jako odżywki nie dłużej niż 3-5 minut. Włosy były odżywione, troszkę sztywnawe, ale taki efekt mi się jak najbardziej podobał, przy moich prostych włosach nawet dobrze to wyglądało, ładnie się układały i nie były przyklapnięte. Do tych dwóch produktów na pewno wrócę.
Jako taką kropką nad "i" w pielęgnacji włosów był eliksir rozświetlający do włosów z Toni&Guy. Aplikowany na włosy mokre bądź już suche. Czy w jednej czy w drugiej formie sprawdzał a w zasadzie sprawdza się świetnie bo nadal go mam, jest mega wydany. Więcej o nim TU.



I to tyle ulubieńców z podstawowej mojej pielęgnacji. I chociaż wypróbowałam, przetestowałam mnóstwo produktów do gustu przypadło mi tylko kilka do których będę chętnie wracać.

Miało być denko ale te moje torebki z pustymi opakowaniami jakoś szybko lądują w śmietniku. Dziękuję ci mamusiu, dobry człowieku :)).

Pozdrawiam K...)

środa, 7 stycznia 2015

267. Ulubieńcy 2014 roku - pielęgnacja twarzy.

Podsumowanie roku 2014, czas zacząć. Był to roku jak dla mnie mega spokojny inny niż wszystkie. Ze spraw nie kosmetycznych, a bardziej prywatnych poznałam kogoś, kto jak miało się wydawać miał być tym jedynym na całe życie a okazał się wiadomo kim .... nie, nie będę rzucać tu epitetami spokojnie. Przechodzę do spraw kosmetycznych, bo szkoda się denerwować za bardzo. :)

Zacznę od pielęgnacji twarzy, gdyż tu już raczej nic się nie zmieni przez kilka najbliższych miesięcy.


Do porannego mycia twarzy używam mydła w płynie niby do rąk z firmy Neutral. Co z tego że do rąk jak i do twarzy jest odpowiednie. Jest delikatne, bezzapachowe i do porannego odświeżenia i zmycia wieczornej pielęgnacji z twarzy jest w sam raz.

Do tonizowania używam oliwkowej wody z witaminą C z Ziaji. Odświeża skórę, nawilża i ładnie pachnie.  

Z kremów na dzień do najbardziej do gustu przypadł Krem nawilżający z kwasem hialuronowym +30. jest to jak na razie dla mnie ulubiony krem. Zużyłam ze trzy opakowania i kupiłam następne. Po aplikacji uczucie nawilżenia czuć przez dłuższy czas, a w dni w które się nie maluję nawilżenie utrzymuje się do wieczornych godzin. Bardzo dobrze sprawdza się jako krem pod makijaż.
Z porannej pielęgnacji to tyle.

W wieczornej pielęgnacji ulubieńcem stał się żel myjący normalizujący z liśćmi manuka. Tak wiem jest do cery trądzikowej i tłustej przeważnie i jak by można było stwierdzić do mojej suchej cery nie powinien być używany, ale ja lubię łamać wszelkie zasady, nie tylko kosmetyczne :). 
Od początku zeszłego roku borykam się z różnego rodzaju niespodziankami na twarzy i właśnie ten żel ratuje moją buźkę. Twarz jest oczyszczona troszkę ściągnięta, ale to mi nie przeszkadza zwłaszcza że żel dobrze działa na moją twarz i niespodzianej pojawia się coraz mniej.

Dopełnieniem oczyszczania jest pasta również z liśćmi manuka. Stosuje ją co drugi dzień po oczyszczeni twarzy żelem. Jak dla mnie pasta jest lepsza od nie jednego peelingu mechanicznego jakie miałam do tej pory. Wcześniej używałam korundu, ale zamiast pomóc rozsiał mi syfki na całe policzki więc go odstawiła i postawiłam tylko i wyłącznie na tą pastę. Oczyszcza, wygładza skórę przy regularnym stosowaniu na prawdę pomaga.

O tym produkcie nie powinna jeszcze nic pisać, używam go dopiero od początku grudnia, ale to co robi na twarzy to mistrzostwo świata. O olejku z rozmarynem z L'Oreala będzie osobny post już niedługo. Więc tu więcej nic nie piszę :).

Ostatnim specyfikiem przeze mnie używanym w codziennej pielęgnacji wieczornej jest nic innego jak znowu nasza polska Ziaja. Tym razem krem Liście Zielonej Oliwki, skoncentrowany krem oliwkowy foto- ochronny. Po wyżej wymienionych wysuszaczach on z kolei jest dobrym nawilżaczem. Szybko się wchłania, nawilża. Przyznam szczerze, że i on często ląduje na mojej twarzy także rano. Świetnie sprawdza się pod makijaż.


Ogólnie w mojej pielęgnacji twarzy to od roku stałe produkty. Przewijają się jeszcze rożnego rodzaju maseczki oczyszczające, nawilżające i kojące również z Ziaji. 


Sprowadzam się do jednej zasady w pielęgnacji twarzy ; MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ !!! i to mi się sprawdza. 
I jak można zauważyć ZIAJA górą :).

Ulubieńcy do ciała, włosów a także kolorówka w przygotowaniu :)

Pozdrawiam K...:)



czwartek, 1 stycznia 2015

265. Salacia arius - kosmetyki Japońskie

W ostatnim czasie dostałam mnóstwo próbek do przetestowania, jak wiadomo po jednej próbce nie można sprawdzić czy kosmetyk będzie dla nas dobry na dłuższy. 

Zacznę od próbek których miałam najwięcej, czyli kosmetyków Salacia. Są to Japońskie kosmetyki, które zawierają związki z minerałów z głębokich warstw morskich. 


Dostałam po kilka próbek produktów do oczyszczania twarzy, bardzo ładnie zapakowanych w woreczek z nazwą kosmetyków oraz katalog z kosmetykami.


1. Marine Serum Cleansing Oil, czyli olejek oczyszczający o działaniu aromaterapeutycznym z rozmarynem. 

Skład:
woda ( z głębokich warstw oceanicznych), olej z meadowfoam - ojej otrzymywany z nasion rośliny meadowfoam,  olej z oliwek, olej perilla, tokoferol naturalna witamina E, olej rozmarynowy - ma działanie poprawiające krążenie i zapobiegające starzeniu się skóry.

Dostałam sześć saszetek, z których każda wystarczyła mi na dwa razy. Jest to nic innego jak aromatyczny olejek do oczyszczania w zasadzie do demakijażu twarzy. Który rozprowadza się na suchej twarzy z makijażem, masuje, następnie zwilża się twarz wodą. Doprowadza do zmętnienia olejku i wytworzenia piany. Następnie zmywa się twarz wodą. Później twarz myje się dowolnym produktem do mycia twarzy jaki mamy pod ręką ( ja tak robiłam).
Olejek świetnie usuwa makijaż, zarówno twarzy jak i oczu. Radził sobie nawet z wodoodpornym tuszem do rzęs. Zostawiał twarz czystą, nawilżoną i w sumie to wystarczył by sam do oczyszczenia. Przecierałam twarz wacikiem po użyciu olejku, nie zostawiał na żadnych śladów zanieczyszczeń po podkładzie. Posiadał lekki rozmarynowy zapach, który było czuć na twarzy nawet po umyciu jej żelem do mycia twarzy.
Olejek kosztuje 122 zł/150 ml

2. Marine serum lotion - intensywnie nawilżający tonik bogaty w minerały i ekstrakty z alg morskich.
Skład :
Woda, ekstrakt z alg morskich - zielenic, mleczan sodu, pantenol, hialuronian sodu. 

Tego produktu także miałam sześć saszetek, przelałam je do pustego opakowania po mini produkcie czyli ok 12 ml, wystarczyło mi na około dwa tygodnie przemywania twarzy rano. Tonik dobrze nawilżał skórę, minimalnie zwężał pory, dawał uczucie świeżości. Produkt całkowicie bezzapachowy. Do takiego porannego odświeżenia był w sam raz. 

Cena toniku 116 zł/ 150 ml

3. Marine Serum Gel, czyli  żel upiększający nasycony minerałami i składnikami odżywczymi. 

Skład:
Woda, ekstrakt z alg morskich zielenic, brunatnic i krasnorostów, skwalen, hiaruronian sodu, olejek z pestek jojoba, kwasy tłuszczowe i fitosterole orzechów macadamia.

Ten produkt to pop prostu bomba odżywcza dla naszej skóry. Ponieważ miała tylko dwie saszetki, to oszczędzałam go jak mogłam i zużyłam przed większym wyjściem, aby nawilżyć i odżywić skórę. Ten produkt to świetne uzupełnienie pielęgnacji. Peeling, maseczka i ten żel a nasz codzienny wieczorny krem był zbędny.

Cena żelu 162 zł / 30gr

Jak widać kosmetyki nie należą do najtańszych.


Dostałam jeszcze saszetkę peelingu ( ale czeka na swoją kolej). Nie wiem jak kosmetyki sprawdziły by się przy dłuższym stosowaniu, zresztą nawet jak bym chciała je kupić to nie wiem gdzie bo strona www.japan-cosmetics.pl/, przestała istnieć, a szkoda albo mnie nie chce się załadować:(. 

To tylko takie pierwsze wrażenie po przetestowaniu próbeczek. Jak działa cały produkt? 
Tego raczej nie sprawdzę.

Miałyście już kontakt z tymi produktami ? I gdzie można dostać pełnowymiarowe produkty ?

Pozdrawiam K ...:).
Powered By Blogger

Polskie blogi kosmetyczne

Polskie blogi kosmetyczne
Polskie Blogi Kosmetyczne

Beautyblogs

Beautyblogs
Zbiór blogów